Obozowe wieści 2014

Jak co roku zapraszamy tutaj, do lektury obozowych wieści. W tym roku, z powodu o którym za chwilę, nie będą jednak one pisane z taką regularnością jak w poprzednich latach i zakładam wersję znacznie bardziej skróconą. A jaki to powód? Otóż tegoroczny obóz ma charakter zdecydowanie bardziej sportowy, ponieważ przeważająca część jego uczestników to tancerze turniejowi i z tego powodu program obozu obejmuje znacznie więcej zajęć a mniej dodatkowych atrakcji, a o zajęciach pisać dużo nie będziemy. Zastanawiałem się czy w ogóle pisać w tym roku, ale po otrzymaniu dzisiaj sygnałów, że niektóre dzieci nie zdążyły jeszcze zadzwonić do rodziców (a jest już czwartek i czwarty dzień obozu), postanowiłem co nieco jednak napisać. W końcu to obozowe opowieści miały być też  źródłem odrobiny informacji o pociechach dla tęskniących rodziców, a może też kiedyś pozwolą przypomnieć sobie obozowiczom jak spędzali wspólnie ten wakacyjny czas, jeśli za kilka lat zajrzą do archiwum, by te wieści poczytać. Tradycyjnie też zamieścimy tutaj kilka fotek, chociaż dzisiaj w dobie telefonów komórkowych, tabletów, smartfonów itp. nowinek sądzę, że jakaś część dzieci wyprzedzi mnie z przekazywaniem informacji rodzicom, ale może dla innych będzie to potrzebna czy choćby przydatna lektura. Tegoroczny obóz rozpoczął się 7 lipca w Potoku Wielkim. Jeśli chcecie dowiedzieć się nieco więcej o tym, jak spędzamy tu czas, to poczytajcie poniższe opowieści.
 

dzień pierwszy, 7 lipca 2014 (poniedziałek),

 

PODRÓŻ

W tym roku ponownie wyjechaliśmy na nasz obóz autokarem firmy "Zbyszko" i dotarliśmy do Potoku Wielkiego o godz 15.00. Podróż trwała pięć godzin i męcząca nie była, chociaż było upalnie, ale w komfortowym, klimatyzowanym autokarze upał odczuwalny nie był. Przyjechaliśmy właściwie prosto na pyszny, tradycyjny polski obiad (rosół z makaronem a na drugie danie kotlet schabowy), po którym szybciutko rozlokowaliśmy się w pokojach "Potockiego Dworu". Dzieciom bardzo spodobał się obiekt, bo oferuje naprawdę komfortowe warunki pobytowe.  Potem było pierwsze obozowe zebranie, na którym zapoznaliśmy naszych uczniów z kadrą obozu, zasadami bezpieczeństwa i innymi ważnymi elementami obozowego życia, podzieliliśmy się także na grupy wychowawcze. Po zebraniu zaplanowaliśmy także pierwsze techniczne zajęcia taneczne. Pomimo upału także do treningów mamy bardzo dobre warunki, ponieważ sale taneczne są klimatyzowane. Niemal prosto z zajęć udaliśmy się na kolację, na którą zaserwowano nam spaghetti bolognese (znikało błyskawicznie). Po kolacji i krótkim odpoczynku, ponownie ćwiczyliśmy na zajęciach "practise".  
 
dzień drugi, 8 lipca 2014 (wtorek)
Wtorek był pierwszym "prawdziwy" obozowym dniem z kompletem zajęć. Po śniadaniu odbył się aerobic na dworze, ponieważ piękna pogoda zachęcała do ćwiczeń na powietrzu. Potem wszyscy razem poprawialiśmy technikę taneczną, natomiast pomiędzy obiadem a kolacją pracowaliśmy na dwóch oddzielnych salach, ucząc się nowych kroków i figur w tańcach standardowych i latynoamerykańskich. Jakby tego było mało, po kolacji tańczyliśmy ponownie. Łącznie tancerze grupy sportowej "zaliczyli" 8 godzin zajęć a niektórzy nawet więcej, bo trenowali jeszcze na lekcjach indywidualnych. To był naprawdę pracowity dzień i dzieciom należy się pochwała, bo pracowały z dużym zapałem do końca. Ponieważ jednak nie samym tańcem obozowicz żyje, to przed snem pobawiliśmy się jeszcze na dyskotece. 
 
dzień trzeci, 9 lipca 2014 (środa)
Po pracowitym wtorku w środę pozwoliliśmy sobie na odrobinę relaksu, jednak nie tak od razu. Najpierw po śniadaniu przeprowadziliśmy dwugodzinne zajęcia a potem pojechaliśmy na kryty basen do Jędrzejowa. Ku zmartwieniu niektórych poranny aerobic nie "przepadł" ponieważ odbył się po południu i resztę dnia wypełniły zajęcia taneczne, które zakończyły się po 22.00.
Ochłodziło się trochę ponieważ temperatura spadła z 32 do 22 stopni, ale nie martwi nas to wcale a nawet wolimy, gdy jest chłodniej bo lepiej się wtedy trenuje, choć jak wspominałem klimatyzacja na sali uniezależnia nas od pogody. Obawialiśmy się trochę wpływu klimatyzacji na zdrowie naszych tancerzy, ale staramy się korzystać z niej rozsądnie i na razie nikt na szczęście nie choruje i oby tak było do końca. Co prawda mamy jedną rękę w gipsie i to po upadku na aerobicu, ale na szczęście po wizycie w szpitalu okazało się, że ręka złamana nie jest tylko jedynie mocno stłuczona, a gips jest tylko zabezpieczeniem potłuczonej ręki. 
 
dzień czwarty, 10 lipca 2014 (czwartek)
Dzisiejszy dzień był bardzo bogatym we wrażenia i myślę że mógł być najbardziej w nie obfitującym obozowym dniem.
Zaraz po śniadaniu pojechaliśmy na wycieczkę do jednej z najpiękniejszych polskich jaskiń, do Jaskini Raj. Bogactwo nacieków w tej jaskini i różnorodnych ich form zrobiło na nas duże wrażenie. Kolejną niewątpliwą atrakcją było zwiedzanie Centrum Neandertalczyka, w którym mogliśmy zobaczyć bardzo ciekawe prezentacje multimedialne i … naturalnej wielkości mamuta. Po obiedzie i po kolacji ponownie dużo ćwiczyliśmy. Zdrowie nadal nam dopisuje (pojawił się jeden przypadek dolegliwości żołądkowych, ale już jest lepiej), chociaż nie ma co ukrywać, że nogi bolą, ale na obozie tanecznym tak być musi. Pogoda też sprzyja treningom, nastroje dopisują, więc kochani rodzice śpijcie spokojnie i wybaczcie, że szczególnie sportowym tancerzom brakuje czasu na dzwonienie do rodziców… ale wszyscy zapewniają, że tęsknią za Wami… a jeśli nie dzwonią i nie piszą to …tylko z braku czasu:-)
 
dni kolejne-weekend, 11-13 lipca 2014

Witam po kilku dniach nieobecności, przepraszając tych, którzy być może szukali tutaj bardziej regularnych relacji, jednak zakładałem, że tegoroczne wieści obozowe nie będą tak regularne i obszerne jak w minionych latach i mam nadzieję, że mi to ewentualni czytelnicy wybaczą.

Ponieważ jednak obóz powoli zmierza ku końcowi, uzupełniam skrótową relacją wspomnienie kilku minionych dni. Zacznę od tego co najważniejsze, czyli od zdrowia obozowiczów. Poza opisywanym urazem ręki, nie odwiedzaliśmy więcej lekarza i mam nadzieję, że już nie odwiedzimy.  Kilka drobnych, nazwijmy to objawów chorobowych, udało się nam wyleczyć przy pomocy naszej obozowej pielęgniarki. Były to między innymi bóle głowy, kilka dolegliwości żołądka, jednodniowa gorączka, ukąszenie pszczoły itp. Nie zaliczam do tych interwencji tego co oczywiste, czyli bólów stop, nóg i ogólnie mięśni, ponieważ to nie choroba a poza tym prawdziwy tancerz nawet lubi ten ból, który pozwala  odczuć, że czas spędzony na obozie był pracowity.   

Pogoda praktycznie podobna utrzymuje się od kilku dni. Nie jest upalnie, ale też nie jest chłodno, bywa że popada przelotny deszcz, czasami trochę wieje. Dzisiaj (we wtorek) spodziewaliśmy się solidnej ulewy i burzy i faktycznie były błyskawice i sporo grzmotów, ale deszcz padał umiarkowany i trwało to kilkanaście minut. Gdybyśmy byli nad morzem albo nad jeziorem, z nadzieją na kąpiele słoneczne, to pewnie narzekalibyśmy i na niewystarczająca ilość słońca, i na chmury, wiatr i deszcz, ale spędzającym większą część dnia na treningach to zupełnie nie przeszkadza, a wręcz taka pogoda jest lepsza od słonecznych upałów.

A teraz kilka słów o tym co robiliśmy przez te dni poza tańcem.

Piątek i sobota minęły nam pracowicie, ale pomimo zmęczenia nie obyło się bez gier i zabaw. W niedzielę trenowaliśmy pomiędzy śniadaniem i obiadem, a potem po obiedzie część dzieci pojechała do kościoła, a pozostałe "zaliczyły" kolejny trening. Popołudnie spędziliśmy na rozgrywkach (siatkówka, hula-hop, itp) i na odpoczynku trochę się opalając. Wieczorem wykorzystaliśmy ładniejszą w ten dzień pogodę na ognisko i grilla. Jedliśmy pieczoną kaszankę (w dwóch wersjach, jedna pieczona w folii, a druga zapiekana z kiełbaską i cebulką), były też oczywiście kiełbaski, które można było upiec sobie samemu, albo wykorzystać do tego ruszt nad ogniskiem, poza tym szef kuchni przygotował pieczone w piecu pyszne skrzydełka i podudzia oraz szaszłyki. A do tego wiosenna sałatka i uwaga…. coca-cola, fanta i sprite (napoje na obozie zakazane). Po ognisku wspólnie oglądaliśmy na dużym ekranie trochę filmików tanecznych i finałowy mecz MŚ.  


Poniedziałek powitał nas nieco pochmurnym niebem, ale nie miało to dla nas znaczenia, bo pojechaliśmy po porannych zajęciach ponownie na kryty basen, ale tym razem do Sędziszowa. Wieczorem bawiliśmy się natomiast na obozowej dyskotece. Wtorek to kolejny pracowity dzień, zakończony grami  i zabawami i podobnie pracowita będzie środa, a w czwartek… pakujemy się i wracamy… tak, tak wracamy.